Meldować się czy nie?
Poszłam dziś do Urzędu Gminy, zeby naszej Idylce nadać odpowiedni numerek. Oczywiście wizyta spowodowana pierwszym rachunkiem za prąd jaki zużyliśmy na budowie. Niestety szczęka nam opadła na widok kwoty na rachunku i to nawet nie lekko- z podłogi ją zbieraliśmy cholercia. Tak, tak dogrzewaliśmy nasze wylewki grzejnikami elektrycznymi i to przypuszczam one zjadły tyle prądu, ale cóż.... Nadam sobie numer domu, złoże oświadczenie w zakładzie energetycznym, że chcę już zwykły prund i nie chcę znać już tych grzejników. Aha osuszacz powietrza przemysłowy nam chodzi- ciekawe ile wychodzi?
Wracając do tematu- pytam się pana w gminie czy mogę się od razu zameldować bo dowód mi się niedługo kończy i nie chcę dwa razy wymieniać. A pan na to czy mam odbiory porobione. NIE -przecież dopiero się wykańczam. To on na to że strzelę sobie w stopę bo meldunek oznacza, że ktoś mieszka a bez odbiorów mieszka się nielegalnie. HA HA HA sama znam kilka osób, które bez odbiorów parę lat mieszkały i po odbiorach żyją mimo,że nielegalnie. Zresztą mówię mu co ma wspólnego meldunek i zamieszkanie. Teraz te sprawy są naprawdę oddzielone. Nawet pani w banku było obojętne kto z nas gdzie mieszka i gdzie jest zameldowany.
Na forum chyba też gdzieś czytałam, że niekoniecznie trzeba mieć odbiory, żeby się zameldować?
Co wy na to, czy ktoś zna jakiś przepis, którym mogłabym pomachać panu z gminy przed nosem?