Rzadko ostatnio dodaję wpisy, ale nie wiem czy kogoś zainteresowały by moje niewielkie zakupki, przyczyniające się jednak do wykończenia domu.
Co innego schody. To już większą rzecz, którą widać w domu wyraźnie.
Mimo że mieszkamy w domku od września to nie spieszylismy się z ich montażem, ponieważ w naszym domu poddasze nie bedzie w 100% użytkowe. Zaplanowaliśmy tam pokój gościnny, salonik dla dzieci i łazienkę gościnną z pralnią- pralnia już nie gościnna ale nasza zwykla codzienna będzie.
Schody wymyśliłam sobie właśnie takie: dębowe stopnie, białe podstopnice i czarne kute tralki. I mimo, że jeszcze nie są skończone, pokazuję je już dzisiaj, bo bardzo, ale to bardzo mi się podobają. I straszne się cieszę że mąż uparł się na to poddasze ( bo miało go nie być pierwotnie), właśnie dla tych schodów.
Pierwsze prace ze schodami. Zabawa z zabiegami, których też nie cierpię, ale na szczęście zrobione są super, że aż je zniosę w dobrym nastroju. Chciałam podest, ale mimo wielkiego przedpokoju i dziury w suficie, miejsca na schody nie było za wiele. Podczas mierzenia tych schodów było już wiadomo, że ostatni stopień będzie już wylazil na przedpokój i starano się zrobić to tak by można było bezkolizyjnie go ominąć.
Jak skonczę i posprzatam to dam zdjęcia z perspektywy różnej.
A tu źródło mojej inspiracji- ulubiony blog, którego autorce serdecznie dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie Ula