i znowu jakby cisza...
I nic się nie dzieje. Albo to mi się tak wydaje. Płytki w kuchniojadalnisalonie prawie ułożone.
Kilka sztuk czeka na położenie, bo nasz fachman musiał załatwić jakieś sprawy 8 dwa dni go nie było . Ale i tak uważam że się chłopak sprężył i szybko zadziałał.
W ostatniej chwili niemalże zmolestowałam męża swego i kabelek do wyspy mi doprowadził. Coby można było rodzinę zintegrować np przy wspólnym pichceniu czy pieczeniu. Głównie mam na myśli mojego trzylatka bo on jeszcze chce być mamy pomocnikiem. Nastolatka na prośbę o pomoc reaguje donośnym jękiem i dopiero odpowiednia argumentacja skłania urocze jeszcze nie tak dawno dzieciątko do pomocy.
I jeszcze jeden look na podłogę. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę ją na żywo. Na razie tylko na zdjęciach ją oglądam. Oby do środy...